K-Pop Night Out in Warsaw było czymś o czym mogłam tylko śnić, kiedy poznawałam K-Pop. Zawsze chciałam, żeby takie właśnie wydarzenie jak to, miało miejsce w Polsce, jednak nie spodziewałam się, że to marzenie kiedyś się spełni i do tego będzie całkowicie darmowe.
Zacznę jednak od początku.
Na wieść o tym wydarzeniu, każda osoba, która słucha K-Popu chciała mieć bilet, jednak nie wszystkim się to udało. Bilety na K-Pop night out in Warsaw rozeszły się w przeciągu trzech minut, co mnie nie dziwi, bo każdy chciał zobaczyć swoich ukochanych wykonawców. Biorąc pod uwagę fakt, że bilety te były całkowicie darmowe, nie dziwi mnie kwestia, że bilety rozeszły się tak szybko. Na szczęście mi i moim znajomym udało się zdobyć te bilety, wystarczyło czekać na samo wydarzenie, które miało odbyć się 11 sierpnia, a same bilety można było zdobyć już 24 lipca.
Zacznę jednak od początku.
Na wieść o tym wydarzeniu, każda osoba, która słucha K-Popu chciała mieć bilet, jednak nie wszystkim się to udało. Bilety na K-Pop night out in Warsaw rozeszły się w przeciągu trzech minut, co mnie nie dziwi, bo każdy chciał zobaczyć swoich ukochanych wykonawców. Biorąc pod uwagę fakt, że bilety te były całkowicie darmowe, nie dziwi mnie kwestia, że bilety rozeszły się tak szybko. Na szczęście mi i moim znajomym udało się zdobyć te bilety, wystarczyło czekać na samo wydarzenie, które miało odbyć się 11 sierpnia, a same bilety można było zdobyć już 24 lipca.
W przeddzień całego wydarzenia postanowiłyśmy z przyjaciółkami, że będziemy nocować pod Torwarem, gdzie miały odbyć się koncerty. Może dla niektórych to głupie, ale to było duże wydarzenie i każdy chciał mieć jak najlepsze miejsca, poza tym, nie byłyśmy jedynymi osobami, które spały pod Torwarem. W nocy wszystko było fajnie, nowe znajomości, słuchanie muzyki itp, jednak przed naszym przyjazdem tam, okazało się, że ktoś bezpodstawnie rozdaje nieoficjalne numerki, ale pomińmy tą nieprzyjemną kwestię. Mniej więcej nad ranem ustawiliśmy się w kolejkę, od nieoficjalnych numerków, po resztę świata, co było dobrym rozwiązaniem, niestety do czasu. Rano, kiedy wszyscy zaczęli się schodzić przed nami zaczęli ustawiać się ludzie, którzy nie mieli numerków, lub tacy, którzy przyszli pięć minut temu. Nie powiem, wkurzyło nas to, więc po prostu stanęłyśmy sobie przed tymi ludźmi, koło naszych znajomych, którzy byli trochę przed nami, a raczej dużo przed nami, biorąc pod uwagę ludzi, którzy po prostu chamsko się wepchnęli.
Wszyscy byliśmy zmęczeni, część z nas nie przespała całej nocy, a co się z tym wiąże, wkurzenie całą sytuacją w kolejce, dawało się mocno we znaki. Na szczęście już kilka minut po 10, miałyśmy w ręku bilety więc mogłyśmy pojechać do domu, przespać się te kilka godzin, które zostały do rozpoczęcia koncertów.
Wszyscy byliśmy zmęczeni, część z nas nie przespała całej nocy, a co się z tym wiąże, wkurzenie całą sytuacją w kolejce, dawało się mocno we znaki. Na szczęście już kilka minut po 10, miałyśmy w ręku bilety więc mogłyśmy pojechać do domu, przespać się te kilka godzin, które zostały do rozpoczęcia koncertów.
Zaraz po tym, jak już przespałyśmy te kilka godzin i ogarnęłyśmy się, wróciłyśmy pod Torwar, gdzie już ustawiła się kolejka, a raczej dwie kolejki.Nikt nie wiedział gdzie ma stać, zrobiło się wielkie zamieszanie, którego nikt nie był w stanie ogarnąć. Nie wiem po co, w kolejce stali ludzie, którzy mieli bilet na trybuny, przecież na takim bilecie wyraźnie jest napisane, który sektor, które miejsce i nikt by tym osobom miejsca nie zabrał, ale jak zawsze, ludzie musieli robić po swojemu.
Na szczęście po jakimś czasie stania w upale, udało nam się wejść do środka, zająć miejsca i po prostu czekać. Co do samego wydarzenia, jestem trochę zniesmaczona zachowaniem prowadzącego, który zadawał idolom pytania, które były po prostu nie na miejscu. Pan Michał powinien lepiej się przygotować, skoro miał być prowadzącym. Mógł przynajmniej wiedzieć, że wszyscy wykonawcy poza 24K są w Polsce po raz pierwszy i nie zadawać takich pytań.
Pojawienie się Sarsy na scenie, wywołało burzę niezadowolenia w środowisku fanów K-Popu. Rozumiem, że przyszli zobaczyć swoich idoli a nie "Jakąś tam Sasrę" jak to mówili niektórzy, ale no ludzie, to było Polsko-Koreańskie wydarzenie, więc pojawienie się Polskiej gwiazdy nie powinno być takim zaskoczeniem. Fala krytyki, która została wylana na Sarsę nie powinna mieć miejsca, tak samo jak skandowanie, że powinna zejść ze sceny, oraz że nie chcemy słuchać jej muzyki. Chcemy, żeby ludzie szanowali koreańskich wykonawców, a my nie szanujemy polskich wykonawców. Bezsensu.
Jeśli chodzi o same występy koreańskich wykonawców, naprawdę mi się podobały. 24K jak zawsze dali czadu, no ale oni to są już praktycznie u siebie, więc co się dziwić. Victon są bardzo uroczy, tak samo jak ich muzyka, a dziewczyny z APink... Jeśli mam być tak całkowicie szczera, to reprezentują dość niski poziom na tle Black Pink, Twice czy Gfrend. Teen Top, moje kochane Teen Top. Czuję się spełniona, bo po tylu latach bycia w K-Popie mogłam zobaczyć jeden z moich pierwszych zespołów. Gdy wykonali piosenkę Rocking, stwierdziłam, że mogę już umrzeć szczęśliwa, bo naprawdę dali czadu. Nie mogę zapomnieć też o Eddy Kim i Jae Jung Parc, którzy uraczyli nas swoimi anielskimi głosami, oraz balladami, przy których można było odpocząć od skakania i tańczenia.
Samo wydarzenie pozwoliło mi spotkać się ze starymi znajomymi z różnych zakątków polski, pozwoliło mi poznać też nowe osoby, oraz zobaczyć to o czym od zawsze marzyłam.
Samo wydarzenie pozwoliło mi spotkać się ze starymi znajomymi z różnych zakątków polski, pozwoliło mi poznać też nowe osoby, oraz zobaczyć to o czym od zawsze marzyłam.
Cieszę się, że Centrum Kultury Koreańskiej we współpracy z Arirang TV udało się zorganizować coś takiego i chciałabym, żeby takie wydarzenie odbywało się w Polsce co rok, chociaż nie wiem, na ile jest to możliwe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz